Czasami są takie dni, że nawet ekstrawertycy
potrzebują odsapnąć.
Czasami są takie dni, że i oni mają
wszystkiego dosyć,
a ostatnie o czym myślą, to kontakty
międzyludzkie.
Najlepiej zalęgliby się w swoich 4 ścianach i
nie wytykali z nich nosa.
Czyli jak stwierdził mój współlokator -
zachowują się co najmniej dziwnie.
I jest to stan całkowicie ulotny, bo przecież
cisza i spokój,
ogólniej pisząc - szeroko rozumiana nuda -
ekstrawertyka męczy.
Dzisiaj jestem po imprezie. Spontanicznie
przeniesionej
- gdzieżby indziej! - w progi ekstrawertyka.
Niby wszystko w normie, ale coś jednak jest
nie tak...
Baterie jakieś nienaładowane - chociaż po imprezie prawie śladu na podłodze
i parapetach nie ma. Ba! Nawet spotkanie ze znajomą odhaczone.
Ale by dołączyć do grilla organizowanego przez
współlokatora - gdzie rzecz jasna stwierdzono obecność znajomych ekstrawertyka
- nadal chęci jakoś brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz