Sezon na „co tam słychać na biologu?” można
uznać za otwarty!
Właściwie to ostatnio zauważyłem, że w moich
zainteresowaniach
dominuje wspomniana w tytule sezonowość.
A przejawia ona wartości skrajne. Od euforii i
maksymalnego zainteresowania,
do kompletnego jego braku. Rzekłbym nawet -
ignorowania tematu.
Bo nawet temat burz mnie zbytnio nie pociąga,
jeśli to nie czas na ich występowanie.
Śmiem twierdzić, że nawet ogromna
komórka burzowa,
raczej nie wzbudziłaby większego
zainteresowania z mojej strony,
gdyby dała o sobie znać w lutym.
I tramwaje już tak nie ekscytują jak za czasów
ich budowy.
Choć przyznać muszę, że z planami rozbudowy
jestem na bieżąco.
Ba! Nawet w spotkaniach ze znajomymi dostrzegam
taką tendencję.
A i na pogoda nie nastraja do słuchania muzyki
klasycznej.
Za to na biologu - ożywienie! A już na pewno z
mojej strony.
Jakoś tak przyjemniej się posty pisze i na nie
opowiada,
gdy wiadomo, że ruch na nim większy i jest dla
kogo pisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz